piątek, 30 grudnia 2016

Od Anadil do Twistera

Starałam się myśleć logicznie. Skoro jesteśmy w pętli czasowej i każdy niewłaściwy ruch zmieni przyszłość, to musimy dbać o to, by wszystko było przemyślane.
- Chodźmy się rozejrzeć.- zaproponowałam.
Najwidoczniej byliśmy w samym środku watahy, więc postanowiliśmy po prostu iść przed siebie. Napotkaliśmy strumień. Na szczęście nie był on zbyt szeroki i głęboki. Bez większych kłopotów przepłynęliśmy go. Spostrzegłam, że jesteśmy w okolicy dobrze znanego mi Wzgórza Lawy, jednak teren ten był zdecydowanie mniej zdeformowany, a po drzewie wiśni nie było śladu. Było to po prostu skaliste wzniesienie, góra, z której wypływała lawa. Co ciekawe, nieliczne rośliny, w większości trawy i rododendrony płonęły w najlepsze, jednak wcale się nie spalały. Całokształt terenu przypominał mi raczej trójkąt, kawałek pizzy oddzielony od innych wodą. Było to chyba jedno z wyżej położonych miejsc, bo z łatwością dostrzegłam pozostałe jedenaście kawałków, a na każdym rozpoznałam przebłysk watahy, jednak były one zmienione. Jedyną rzeczą, która pozostała niezniekształcona, było Drzewo Życia. Najwyższa z jego gałęzi wskazywała na coś, co mi wyglądało jak Góry Mgliste. 
- Hej, a to co?- zapytał nagle Twister.
Wskazywał na najwyższą skałę na wzgórzu, w której wyrzeźbiona była twarz człowieka. Przez zdeformowane rysy twarzy ledwo poznałam, że to kobieta.
- Nie wiem... To ma sens?- mruknęłam z powątpiewaniem.
- Dziwne. Nie rozumiem tego. Po co bogowie zesłali nas do przeszłości?
- Hmm...- nagle coś mnie tknęło- Ile czasu już tu jesteśmy?
Twister popatrzył przez chwilę na pozycję słońca i zdecydował:
- Zaraz będzie trzecia.
Odetchnęłam z ulgą. To nie tak długo. Niestety, uczucie ulgi nie trwało długo. Najpierw usłyszeliśmy hałas, jakby Wzgórze się przebudziło. Przez chwilę było cicho, ale potem rozpętało się piekło.
Góra eksplodowała ogniem. Płomienie pędziły ku nam z niezachwianą prędkością, demolizowały wszystko na swojej drodze.
- W nogi!- krzyknął basior, a mnie nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Ogień był zaledwie parę metrów od nas. Rozpoczął się najszybszy bieg w moim życiu. 
- Do wody!- wydyszałam, ledwo mogąc cokolwiek powiedzieć. Żar sprawiał, że ledwo dopadłam strumienia. Zanurkowałam, ale zaraz się wynurzyłam.
- Twist? TWIST!- panikowałam, bo wilka nigdzie nie było widać.
- Anadil! Tutaj!- usłyszałam jego głos z przeciwległego brzegu. - W wodzie też mają zasięg!- krzyczał.
Za późno. Płomienie wpadły do wody i ruszyły ku mnie. Zdążyłam tylko stać się niewyczuwalna. Tyle.
- ANADIL!!!- wołał Twister, ale płomienie wypełniły całą wodę.
- Tutaj...- sapnęłam, wychodząc z płonącej wody.
- Nic ci nie jest!- ucieszył się basior i chciał mnie przytulić, ale...
- Heh. Taka moc.- zachichotałam, zdejmując czar. Cmoknęłam Twista w nos. Spojrzałam na góry Mgliste. Tam powinien być smoczy szkielet, gotów nas obronić.
- Chodźmy do szkieletu. Tam jest raczej bezpiecznie.- wymamrotałam.
Basior przytaknął i wyruszyliśmy. Nic nam nie przeszkadzało, lecz mniej więcej po godzinie, w trójkątnym obszarze obok Wzgórza Lawy odbyło się małe trzęsienie ziemi, a rośliny tam smagały się nawzajem łodygami. Dziwne...
Dotarliśmy na miejsce, lecz... Szkieletu brak.
- Coo? Jak to?- osłupiałam.
- Jeszcze go nie ma.- westchnął Twist. - Jesteśmy zgubieni.- przytulił mnie.
Wiatr wiał delikatnie, a ja powoli zasnęłam w objęciach wilka...

***

-Ana! Obudź się!- usłyszałam krzyk.
Otworzyłam oczy, i zobaczyłam coś, czego się nie spodziewałam. Największa burza jaką widziałam, z ogromnymi piorunami, grzmotami i Zeus wie czym jeszcze...
Zeus.
Olśniło mnie. Chciałam od razu oznajmić to Twisterowi, ale zrezygnowałam. Musimy się wydostać z tego kotła. Mimo zmęczenia wyrwaliśmy w dal, i, rażeni błyskawicami, dotarliśmy do strumienia. Wyczarowałam nam szybko mostek, wiadomo przecież, że woda plus prąd równa się masakra. Kiedy tylko przeszliśmy, zniknęłam most.
- T...Twist...- wyjąkałam.
- Spokojnie. Leż tu.- polecił mi. Nic dziwnego, na wilka o żywiole piorunów nie działała burza, ale na mnie owszem.
- Słuchaj. Wiem o co chodzi. Znajdujemy się we wnętrzu zegara.
- Cooooo?- skrzywił się basior.
- Tak. O trzeciej byliśmy na trzecim z kolei trójkącie. Zaatakował nas ogień. Czyli kobietą na skale była Hestia. Tutaj jesteśmy o północy. Zaatakowała burza. Zeus. I tak dalej, i tak dalej... Kolejne trójkąty to poszczególni bogowie. Mają określone godziny ataków. Domyślam się, że w czwartym obszarze jest Persefona, Demeter albo Pan. 
- Nieźle to sobie wykombinowałaś.- uśmiechnął się zawadiacko Twister.
- Ale to prawda. Na 99% to prawda.
- Damy radę. W końcu nie bez powodu bogowie nas tu wysłali.- rzekł Twist i obdarzył mnie długim, gorącym pocałunkiem.

< Twist? Pomysł z zegarem rodem z Igrzysk Śmierci XD>

czwartek, 29 grudnia 2016

Od Twistera do Anadil

To było dziwne. Rachel nic nie wspominała o morskich potworach a ten nie wyglądał jak jeden ze stworów mitologii. Nagle zatrzymałem się gwałtownie a za chwilę Ana i popatrzyła na mnie.
- Co ty robisz? - Patrzyłem z przerażeniem w jedno miejsce. Ziemie tworzyła kopiec jakby coś z niego wyłaziło... BO TAK BYŁO!
- No nie... to już nawet Egipt się tu przemieścił... - Mruknąłem -W nogi! - wrzasnąłem i zrobiłem w tył zwrot. Anadil biegła za mną w stronę potwora morskiego.
- Przed czym uciekamy... i dlaczego w stronę potwora? - Odwróciłem głowę i zobaczyłem czarne robale które biegły w naszą stronę.
- Skarabeusze. Ohydne robale. Jeden zabije Cię bez większych starań. Wejdzie pod skórę. Będziesz widzieć jak przemieszcza się pod twoją skórą aż przejdzie do mózgu i będzie Cię jadł od środka. Egipcjanie czcili te robale.



- Jesteś tego pewien?
- Nie. - przyznałem się - Ale jak przeszedłem na chwilę do świata ludzi przeczytałem o nich książkę i obejrzałem pewien film ,, Mumia" Tam wyglądało to ohydnie i nie mam zamiaru sprawdzać czy to prawda. - Dobiegliśmy do plaży... coś mi nie pasowało... gdzie był potwór i smok Any? Woda jakby poczerniała, piasek zszarzał, drzewa zrobiły się ciemno-zielone. Skarabeusze jakby wyparowały.
- Eee.... - zacząłem się rozglądać. Anadil dziwnie patrzyła w stronę wody.
- Tu... jakoś inaczej pachnie.
- Śmierdzi. Fakt. - powiedziałem żartobliwie,
- Nie... nie o to chodzi. Jakoś tu... cicho. Drzewa... są jakieś takie.. stare. To... nie te same drzewa.
- Jak nie te same? - zdziwiłem się i podszedłem do jednego. - Rzeczywiście. - Mruknąłem obwąchując jedno.
- Może.... jednak pójdziemy do Rachel.. - mruknęła Ana podchodząc do mnie
- Dobry pomysł.. - mruknąłem ale nie byłem pewien... czy Rachel i reszta wogóle istnieją.

****

Po chwili byliśmy  w jaskini Rachel... tak jak się spodziewałem, nie było jej. Tak samo jak choinki, rzeźb, Percy'ego, Eris....
- Nikogo nie ma a jaskinie wyglądają jakby były nie używane od wieków - powiedziała z niepokojem Anadil. 
- Bo tak jest. - Powiedziałem ze smutkiem i podszedłem do Any która popatrzyła na mnie ze znakiem zapytania.
- Cofnęliśmy się w czasie o jakieś.... 4 000 lat...
- jak to? 
- Mam żywioł czasu... najwyraźniej bogowie byli w złym humorze. Postanowili stworzyć pętlę czasową. Gdy biegliśmy na plażę... wpadliśmy w nią. - Mruknąłem smutno ale Anadil wyglądała na zamyśloną.
- Albo.... całej dolinie może grozić niebezpieczeństwo. Może zesłali nas do przeszłości, żebyśmy odwrócili bieg wydarzeń?
- Odwrócili? Przecież... jeśli zmieni się chociaż troszkę to, co jest niewłaściwe zmieni się wszystko. Możemy się nawet nie spotkać, nie urodzić.
- Dlatego musimy działać razem. - Powiedziała Anadil i popatrzyła mi głęboko w oczy.






środa, 28 grudnia 2016

Od Anadil do Twistera

Sama nie wiedziałam, co mam myśleć. Zakochałam się w Twisterze. Po prostu. Basior jeszcze raz mnie pocałował, po czym przekoziołkował do wody z głośnym śmiechem. Jego zachowanie mi się udzieliło, skoczyłam za nim i oboje wynurzyliśmy się z pluskiem. Chwilę jeszcze pływaliśmy, lecz w pewnym momencie coś odwróciło moją uwagę...
- T-t- twist...- wyjąkałam.
Znienacka basior wyskoczył z wody tuż przede mną.
- Tak?- uśmiechnął się czule. Nie potrafiłam powsytrzymać uśmiechu.
- Cśśś. Nie mąć wody.- szepnęłam drżącym głosem.
Na powierzchni morza, ze strony horyzontu, dostrzegłam czarny obiekt, który z każdą chwilą się zbliżał. Na powierzchni wody pojawiła się zielona, okropna ciecz, raz po raz bulgocząca. Odruchowo cołnęłam się. Twister też to zauważył, bo zwrócił się do mnie:
- Szybko, wychodzimy!- szepnął, lecz miałam wrażenie, że wrzeszczy. W jego głosie czułam niepokój i troskę.
Kiedy wyszliśmy z wody, dotąd spokojna tafla zaczęła się burzyć. Smolisty, zielony płyn na powierzchni bulgotał, a czarny obiekt znacznie się zbliżał. Wtuliłam się w Twista. On objął mnie łapami i pocałował. Z wody wynurzało się już jakieś stworzenie...


- Potwór morski...?-  wyszeptałam pytająco. Myślałam, że zemdleję.
- Uciekamy, musimy ostrzec resztę. - wyszeptał basior. Mimo cichego tonu jego wypowiedzi, monstrum obróciło łeb i wpetrywało się w nas czerwonymi ślepiami. Parsknęło.
Zdrętwiała ze strachu zrobiłam jedyną rzecz, jaka mi przyszła do głowy.
- NOOO, NARESZCIE COŚ CIEKAWEGO!- ryknął Vex, którego wypuściła z kolczyka, i nadął się do wielkości słonia. Mimo tego, przy potworze morskim wydawał się nieduży. Bestia miała że 20 metrów długości i 15 wysokości.
Twister, na widok smoka, warknął i przytulił mnie mocniej.
- Spokojnie, to mój przyjaciel.- wyjaśniłam. Zwróciłam się do Vexa, który zajął się wydłubywaniem z zębów resztek posiłku.
- Zajmij się nim tak długo, jak dasz radę. Wiesz, że marne szanse, by cię skrzywdził. Proszę.
Smok kiwnął łbem i ruszył zacięcie na potwora. Nie oglądałam się za siebie i liczyłam na Vexa i Twistera.

< Twist? Niech ci wena dopisuje!>

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Głupi filmik


Od Twistera do Anadil

Nie wiedziałem czy mam być wdzięczny Percy'emu za tą jemiołę czy wręcz przeciwnie. Wczoraj jeszcze bardzo, bardzo długi czas spędziłem z Aną.  Ciągle nie mogłem się samemu sobie do tego przyznać, że zakochałem się w tej białej waderze. Nie za bardzo wiedziałem jak z nią teraz rozmawiać. Wyszedłem na skraj jaskini i zacząłem się bacznie rozglądać po czym pognałem jak szalony na plażę, po czym wskoczyłem do lodowatej wody w poszukiwaniu.... lodowych pereł. Po 5 minutach popatrzyłem w górę. ( znalazłem 5 pereł. To magiczne perły wytwarzane jesienią i zimą ) ale... i opanował mnie niepokój i ogromne szczęście. Przez wodę rozpoznałem Anadil! Wypłynąłem na powierzchnię po czym sie otrzepałem.
- Cz-cześć. - Wydudkałem. Było zimno. Sierść potrafi przemrozić kość.
- No, cześć. - Mruknęła Ana przyglądając mi się z błyskiem w oczach.
- No.. widzisz... nie wiem czy Ci przypadną do gustu ale.... - znowu się jąkałem ale wyciągnąłem perły i włożyłem do łapy Any. Wadera otworzyła łapę i uśmiechnęła się lekko.
- Piękne. - powiedziała
- Nie takie piękne jak ty. - Szepnąłem jej do ucha przechodząc koło niej. Wadera przez chwilę stanęła jak wryta po czym oblała się rumieńcem. Wadera usmiechnęła się do mnie i zaczęliśmy iść w milczeniu przez plażę. Zacząłem zastanawiać się jak rozkręcić atmosferę ale wyprzedziła mnie Ana która po lekkim szturchnięciu mnie łapą pobiegła parę metrów dalej i zatrzymała się.
- Spróbuj mnie złapać jeśli potrafisz! - uśmiechnąłem się łobuziarsko.
- Spróbuj być nie złapana! - Po tych słowach pognałem za nią przez plażę. Powietrze przenikało przez moją sierść niczym przez sitko. fale moczyły już mokry piasek na którym odbijały się łapy Anadil, jak i moje. Po chwili nie wytrzymałem i dogoniłem waderę i sam nie wiem jak  to się stało ale przewróciliśmy się w dość dziwny sposób tak, że stałem nad leżącą na plecach i śmiejącą się waderą.
- Ta jemioła coś zmieniła. - Powiedziałem i odgarnąłem przednią łapą grzywkę z oczu Anadil która patrzyła mi głęboko w oczy. To było takie uczucie jakby przenikała moją duszę. Wiedziałem, że to nie jest typ wadery która ma żywioł miłości, jest córką Afrodyty i tańczy wokół kwiatka ale przecież co zimne na zewnątrz to gorące w środku. Przyznaje się. Odpłynąłem. Oczy Any były jakby gwiazdozbiorem z całej galaktyki i sam nie wiem jak, ale nasze nosy się spotkały

< Anadil? Jeśli nie masz weny przeczytaj to jeszcze raz.>



niedziela, 25 grudnia 2016

Od Anadil do Twistera

Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Jemioła!?! O rany! Że... Ja i Twister...?
W sumie bardzo go polubiłam. No dobra, bardziej niż bardzo. Ewidentnie coś do niego czułam.
- No weźcie! Twiiisteeer!- chichotał Percy.
Spojrzałam kątem oka na basiora. On w tym samym czasie spojrzał na mnie. Ponownie odwróciłam wzrok i on zrobił to samo, co wywołało kolejną salwę śmiechu Percy'ego. Prowokacyjnie zamachał nam nad głowami jemiołą.
W końcu odwróciłam głowę i... zetknęłam się z Twisterem nosami.
Byłam lekko oszołomiona, ale się uśmiechnęłam. Wilk liznął mnie, a ja oblałam się rumieńcem. Percy rzucił w nas jemiołą i pobiegł, zanosząc się śmiechem. O dziwo, wcale mi to nie przeszkadzało. Rachel zabrała nasze rzeźby i oddaliła się za Percym. Zostaliśmy sam na sam. Widziałam wszystko jak przez mgłę, jakby to wszystko było pięknym snem, z którego zaraz się obudzę. Nierealny pragnieniem, bo przecież kto by polubił, a co dopiero pokochał taką jak... Jak ja.
Z transu wybudził mnie on. Podszedł, jak gdyby nigdy nic, i usiadł sobie obok. Westchnęłam. Zaraz się obudzę...
Nie. Nie chciałam tego. Chciałam śnić.
Siedziałam tak, patrząc na zachodzące słońce, a potem na migoczące gwiazdy.
A on był ze mną.

< Twist? Robi się ciekawie ^_^ >

Od Twistera do Anadil

Miałem ochotę coś zrobić ale bałem się, że Ana zareaguje na to... źle, więc nic nie zrobiłem tylko się uśmiechnąłem.

***

Już dawno zeszliśmy z góry... a tak właściwie wczoraj gawędząc o choince. Siedziałem w swojej jaskini i myślałem, myślałem... do innych wader nie czułem niczego takiego jak do Anadil. Nauczyłem się parę rzeczy.
1. Nie podrywać Rachel bo skończy się to czymś... mało miłym a na pewno bolesnym
2. Co na zewnątrz zimne to w środku gorące
3. Lepiej się nie podlizuj.
Nadszedł czas ubierania choinki. Wziąłem włosy anioła, parę ozdób i poszedłem w stronę południa.
Gdy doszedłem na miejsce byli tak Rachel i Percy ( idiota ). Zachowanie wadery było... dziwne. Skakała dookoła choinki ( Która miała jakieś 4-5 m ) i rozwieszała na nią światełka.  Nie takie jak ludzkie... na lince z elektrycznością. To były jakby same światełka wielkości zielonego groszku. Zaświecały się i świeciły różnymi kolorami jak nadchodziła noc. Po chwili usłyszałem znajomy głos
- Cześć. - odwróciłem głowę i uśmiechnąłem się do Any
- Cześć. - Wadera podeszła bliżej i stanęła koło mnie.
- Choinki pokryte śniegiem wyglądają bardzo ładnie.
- Wiem. - Powiedziałem i chciałem jeszcze dodać ,, Ty wyglądasz ładniej " Ale bałem się jak zareaguje a po za tym przeszkodziła mi w tym Rachel która podskoczyła do nas tak hamując, że cały śnieg poleciał na mnie i na Anę.
- Ej - mruknąłem z wyrzutem otrzepując się ze śniegu.
- Przepraszam ale mam dla was robotę. Umiecie rzeźbić w lodzie? - spytała Rachel
- No... tak. - byłem dość zdziwiony, Ana kiwnęła głową a Rachel uśmiechnęła się promiennie. Wzięła ode mnie ozdoby a od Anadil bombki a dałam nam po 5 brył lodu, ale nie takiego zwykłego. Perłowego. Gdy przenika przez niego światło cienie wyrzeźbionych postaci ruszają się, a sam lód wygląda przepięknie i nie topi się do 13 stopni Celciusza.
- No, to co rzeźbisz? - spytałem Anę
****

Byliśmy już przy 3 bryle a choinka była już prawie gotowa gdy usłyszałem coś koło mojego ucha. Odwróciłem się. Nie za bardzo myślałem i na pierwszy rzut oka to jakiś wilk trzymał jakieś zielsko nad moją głową ale po chwili zoriętowałem się, że ten wilk to Percy idiota a to co trzyma to nie zielsko tylko.... JEMIOŁA!
- Bier to. - syknąłem do niego licząc na to, że Ana się nie zoriętuje ale się myliłem. Popatrzyliśmy się na siebie i migiem odwróciliśmy głowy w odwrotne strony.
- E no, co jest ludzie! To tradycja! - zawołał Percy z uśmiechem od ucha do ucha



< Anadil? Wybór należy do ciebie! >

sobota, 24 grudnia 2016

Od Anadil do Twistera

Pod spojrzeniem czarnych oczu basiora nie mogłam się nie zarumienić. To moje przekleństwo: skazana na wieczny wstyd. Ech...
- To...Czym jeszcze?- odwróciłam wzrok.
- Skarbami lasu. Na drzewach, w leśnym runie, wszędzie znajdują się naturalne ozdoby.
Podeszłam do drzewa wiśni i zerwałam kilka kwiatków. Położyłam je na wyciągniętej i otwartej łapie, a zaraz potem wyczarowałam złotą mgłę. Na naszych oczach płatki zaczęły wirować i przeobrażać się. Po chwili w mojej łapie spoczywała elegancka, białoróżowa bombka.
- Takie?- zapytałam, pokazując Twisterowi ozdobę w pełnej okazałości.
- To... To jest prześliczne...- wilk otworzył szeroko oczy.
Znów się zarumieniłam. Ja nie mogę... Zawsze, ale to zawsze się wstydzę. Dlaczego?! 
Basior wziął bombkę delikatnie, jakby był to największy skarb, i obejrzał dokładnie.
- Przepiękna...- westchnął.
Spuściłam wzrok. Czułam się bardzo niezręcznie, gdy ktoś mi pochlebiał. Podniosłam głowę i zauważyłam, że Twist także na mnie patrzy. Bez słowa chciał oddać mi bombkę, ale odsunęłam ją ogonem.
- Weź.- wydusiłam z siebie.
- Nie mogę jej przyjąć. Naprawdę.- odparł tamten. Był śmiertelnie poważny.
- Przecież mogę zrobić ich jeszcze więcej.
- Ale ta jest... wyjątkowa.
Westchnęłam cicho. Nabrałam odwagi i spojrzałam na wilka.
- Wróćmy do tematu. Wasze choinki muszą być niezwykłe...
Basior nie odpowiedział od razu. Najpierw podszedł do lawy i przez chwilę miałam wrażenie, że podpalił sobie łapę. Pisnęłam ze strachu, bo na prawdę nie miałam ochoty oglądać płonącego Twistera. Wilk spojrzał na mnie z uśmiechem i odgarnął pył wulkaniczny. Nie dostrzegłam, co to było, ale wyraźnie coś pochwycił. Podszedł do mnie i otworzył łapę.
- Bez tego nie byłyby takie piękne.
Spoczywał tam szafir wielkości myszy. Wiem, to nie najlepsze porównanie, ale w pełni oddaje wielkość i poniekąd kształt skarbu.
- To dla ciebie.- szepnął basior.
Spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Dziękuję.

< Twister? Wena umarła ;-; >

Z Księgi Sary #3 "Początek"

Od Twistera do Anadil

-  Czemu nikogo nie ma? - spytała wadera rozglądając się.
- Bo dzisiaj nic się tutaj nie odbywa. - powiedziałem i wszedłem do szkieletu. Od strony głowy była drewniana scena a cała podłoga bardzo równą ziemią pokrytą mchem zimowym. Zawsze ciepły i puchaty.
- Jak to, nie ma?
- Normalnie. - Powiedziałem i wręczyłem jej trzy szarki.
- Ładne kwiatki ale... - wadera była zdziwiona i zmieszana
- Co?
- To po co tutaj przyszłam? - Uśmiechnąłem się chytrze i zacząłem iść w stronę jednego z żeber szkieletu. Ana się nie ruszała z miejsca i stała w osłupieniu. Odwróciłem głowę i spytałem
- Idziesz? - Wadera kiwnęła głową i po chwili zaczęła iść tam gdzie ja. Zatrzymałem się koło jednego z żeber, popatrzyłem na zachód słońca. Zimą jest piękny. Różowo-Niebieski.
- Umiesz... no... latać?
- Co?
- Czy umiesz latać.
- Nie,
- No to idziemy pieszo, albo... - Zagwizdałem dość głośno. Po chwili rozległo się wianie wiatru i przed nami pojawiły się dwa jakby... talerze.
- co to?
- Nasz przewóz. - powiedziałem i wskoczyłem na krążek. Anadil chwilę się wahała ale w końcu wskoczyła. Znowu zagwizdałem i nagle pojawiliśmy się na wysokiej górze z którego było widać wzgórze lawy....



- Wow.... - wadera gapiła się ja wiśnię jak oczarowana. A może to była jabłoń.... nie jestem znawcą ale to mi wyglądało bardziej na wiśnię.
- Podoba się? - Spytałem
- Raczej... - powiedziała Ana nadal gapiąc się na drzewo.
- Trzeba ubrać choinkę. - Powiedziałem jakby od niechcenia wyrywając Anadil z osłupienia.
- Co? - Uśmiechnąłem się i zjechałem po kamieniach jak na desce w dół ku lawie. Zatrzymałem się parę metrów od niej. Poczekałem aż zachodzące słońce przeniknie przez płatki wiśni i.... po chwili siedziałem trzymając w łapach ,,włosy anielskie". Podszedłem do wadery pokazując anielskie włosy
- Lekkie jak piórko, a nawet bardziej. Pod słońce jarzą się złotem, są jak jedwab ale bardzo wytrzymałe.
- Tym dekorujecie choinkę?
- Nie tylko. - powiedziałem i uśmiechnąłem się znacząco patrząc jej w oczy

< Anadil? Masz wenę i czas? >



piątek, 23 grudnia 2016

Święta!

Witam! Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim wszystkiego najlepszego! Jutro wszystkie wilki dostaną od świątecznej myszki.  Świąteczna mysza będzie rozdawać różne rzeczy ze sklepiku. Jutro wszyscy zobaczycie w swoich formularzach jakieś prezenty. Wesołych Świąt!

Rachel 

środa, 21 grudnia 2016

Od Anadil do Twistera

Patrzyłam, jak Twister odchodzi, a kiedy zniknął mi z oczu, usiadłam na środku ścieżki i westchnęłam. I co teraz miałam zrobić? Iść, i być może zabłądzić, albo zostać oszukaną? A może sobie odpuścić i zaryzykować złą reputację w watasze?
Postanowiłam jednak sprawdzić, o co chodziło basiorowi. Ruszyłam do jaskini. Do rzekomego spotkania było jeszcze sporo czasu, więc na spokojnie zdążyłam się przygotować. Założyłam amulet i zaklęty kolczyk, z którego zaraz zmaterializował się Vex.
- Gdzie leziemy?- burknął ze złością.
- Gdzieś.- ucięłam krótko.
Smok zwinnie prześlizgnął się obok mnie i zamachał skrzydłami.
- Gdzie idziemy, no gdzieeee?!?!- ryknął mi do ucha.
- Zamknij ryj i zachowuj się. Idziemy... w gości.
Vexa chyba to uspokoiło, bo zmalał do naturalnej postaci i potulnie szedł za mną.
Okolica, po której szłam była coraz bardziej skalista. Zbliżałam się do celu. Dla bezpieczeństwa sprawiłam, że byłam niedotykalna. Wolałam się nie zabić. Obok mnie człapał smok.
- Wiesz, schowaj się lepiej.- poleciałam.
- Taką, jasne księżniczko, i co jeszcze? Zawsze ty masz fajnie, a ja?! Nie ruszę się stąd i kropka...
Nie zdążył dokończyć zdania, a już ściągnęłam go do kolczyka. Co za jełop...
Zauważyłam szkielet. Brr, był straszny. Nie było jednak żadnych wilków. Dziwne...
- Cześć! 
Wrzasnęłam na cały głos, ale nie ja tu byłam najbardziej przerażona. Twister, który po prostu chciał się przywitać, próbował złapać mnie za łapę, ale kiedy zorientował się, że nie może, bo jestem niedotykalna, cofnął się.
- Na Zeusa Gromowładnego...- wydyszał.
- Sorki - przeprosiłam. Czy ja się... rumienię...?- Taka moc.
- Acha... No cóż powitanie mi nie najlepiej wyszło...

<Twisterku? Po co lazłam taki kawał drogi?>

Od Twistera do Anadil

Nie wiedziałem czy to powiedzieć. Jak wadera zareaguje?
- No bo.... w szkielecie takiego smoka... odbywają się spotkania, narady ale też imprezy więc... czy nie chciałabyś tam może przyjść?
- No... wadera była trochę zmieszana. - Puściłem jej łapę. - W sumie... mogłabym iść... - humor od razu mi się poprawił
- Oki. Fajnie. Przyjdź o 18.00 do szkieletu. Widzisz tamte góry? - Wskazałem na wzniesienia które były jakiś kilometr dalej.
- No... tak
- Jest jam taki wąwóz.  Po paru metrach marszu dotrzesz do szkieletu.  No to.... cześć. - Uśmiechnąłem się i podreptałem do Eriserii bo Rachel miała jakieś sprawy z Percym a tego basiora nie tolerowałem. Po paru metrach marszu dotarłem do  jaskini Eris.
- Halo... jesteś tam? - zawołałem.
- A jak myślisz czerwony? - Usłyszałem Eriserię. Moje durne przezwisko od razu wpadło mi w uszy. Wszedłem do jaskini. Eris siedziała obok drzewa.
- No hej. - przywitała się
- Cześć. Widziałaś tą nową?
- Anadil?
- No nie... ty też ją znasz? Czemu wszyscy są więcej poinformowani ode mnie?
- Bo jesteś romantykiem? - zażartowała Eris.
-  Bardzo śmieszne - mruknąłem. - Znasz jakieś magiczne kwiatki rosnące o tej porze? - Eris popatrzyła na mnie chytrze.
-
1. Erliny Link
2. Szarki Link
3. Błantki Link
4. grudniki  Link i róże krwiste Link. Rosną na polanie. - mruknęła uśmiechając się porozumiewawczo jakby wszystko wiedziała

< Anadil? Idziesz?>

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Nowy Basior


Wlaściciel: s.piszczek00@gamil.com
Imię: Haru
Ksywka:-
Wiek:1 rok i 5 miesięcy
Płeć:Basior
Ranga:Delta
Cechy fizyczne: Szybki
Cechy charakteru:Lubi się popisywać, ale potrafi być poważny.
Cechy szczególne:W swoim miocie urodził się jedyny kolorowy i jaskrawy.
Aparycja:Jego futro ma bardzo jaskrawe kolory.
Lubi:Ścigać się, wygrywać
Nie lubi:Obcych, nowych członków
Boi się: Śmierci
Historia:Urodziłem się w watasze, w której panowała wojna.Szczeniakom kazano uciekać jak najdalej z tond.Nie mogliśmy się sprzeciwić.Niestety pewnego wieczoru odłączyłem sie od grupy.Nie miałem co zrobić więc postarałem się być odważny.Ranem obudziłem się w jaskini.Byłem na terenie Watahy Malowanych Wilków.
Rodzina:Jest półbogiem
Zauroczenie:Na razie nie
Głos:Link
Jaskinia: Link
Towarzysz:-
Inne zdjęcia:-
KP:-
Rzeczy ze sklepiku:-
Rzeczy znalezione w op:-
Dodatkowe informacje:-
Umiejętności:Szybki beg
Siła: 20
Zręczność: 20
Zwinność:50
Wiedza: 10
Spryt:10
Mana:50
Z pamiętnika:-?




niedziela, 18 grudnia 2016

Od Anadil do Twistera

Dreptałam sobie ścieżką przez las. W mojej głowie szumiało tyle myśli po rozmowie z Rachelą! Ja!? Bethą?! Przecież dopiero co tu przyszłam, co ja mogę...
Rozmyślania przerwał mi szelest liści. Postawiłam uszy na sztorc i nasłuchiwałam. Ponownie usłyszałam niepokojący dźwięk, tym razem o wiele bliżej i głośniej. Warknęłam cicho.
- Ktoś ty?- syknęłam, a równocześnie to samo usłyszałam zza krzaku. Głos był typowo męski.
- A niech mnie - mruknął jakiś basior w gustownej, czerwonej apaszce, wyłażąc zza krzaków.- Nowa w watasze?
- A co cię to?- zapytałam nieufnie.
- To, że jestem Bethą i chyba powinienem wiedzieć o nowych.- zagadkowo uśmiechnął się wilk.
- Hej. Zaraz, moment. Ja jestem Bethą.- oburzyłam się.
Oboje uświadomiliśmy sobie to samo w jednym momencie. Nikt z nas nie chciał poruszać tego tematu... W końcu jest jedna para Beth w watasze.
- Eee... jak się nazywasz?- wyrwał mnie z rozmyślań głos basiora.
- A... Anadil. A ty?- otrząsnęłam się z rozmyślań.
- Twister.
Zapadła niezręczna cisza, przerywana tylko cykaniem świerszcza. Nie wiem dlaczego, ale czułam się niezręcznie w towarzystwie tego wilka. Łapy mi się plątały, kiedy zrobiłam kilka kroków.
- Hej, już idziesz?- Twister podbiegł do mnie i złapał za łapę.
-  A nie wolno mi?
- Jak chcesz. Chciałem po prostu... Ech...- westchnął basior, ale nie ruszył się z miejsca.
- Hm? Co chciałeś?- zapytałam ciepło.

< Twist? >

Nowa Wadera!

Anadil


sobota, 10 grudnia 2016

Od Rachel

Hejka! Witam serdecznie. Od razu mówię, że Rachel czyta się jako Rejczel i nie dodałam jeszcze wilka bo nie zrobiłam zdjęć ale inne wilki serdecznie zapraszam. Jeśli nie macie talentu artystycznego możenie odrysować wilka z neta. To moja któraś tam wataha z kolei ale taka która powinna być fajna. No. Dołączcie do watahy. Zapraszam!