Dreptałam sobie ścieżką przez las. W mojej głowie szumiało tyle myśli po rozmowie z Rachelą! Ja!? Bethą?! Przecież dopiero co tu przyszłam, co ja mogę...
Rozmyślania przerwał mi szelest liści. Postawiłam uszy na sztorc i nasłuchiwałam. Ponownie usłyszałam niepokojący dźwięk, tym razem o wiele bliżej i głośniej. Warknęłam cicho.
- Ktoś ty?- syknęłam, a równocześnie to samo usłyszałam zza krzaku. Głos był typowo męski.
- A niech mnie - mruknął jakiś basior w gustownej, czerwonej apaszce, wyłażąc zza krzaków.- Nowa w watasze?
- A co cię to?- zapytałam nieufnie.
- To, że jestem Bethą i chyba powinienem wiedzieć o nowych.- zagadkowo uśmiechnął się wilk.
- Hej. Zaraz, moment. Ja jestem Bethą.- oburzyłam się.
Oboje uświadomiliśmy sobie to samo w jednym momencie. Nikt z nas nie chciał poruszać tego tematu... W końcu jest jedna para Beth w watasze.
- Eee... jak się nazywasz?- wyrwał mnie z rozmyślań głos basiora.
- A... Anadil. A ty?- otrząsnęłam się z rozmyślań.
- Twister.
Zapadła niezręczna cisza, przerywana tylko cykaniem świerszcza. Nie wiem dlaczego, ale czułam się niezręcznie w towarzystwie tego wilka. Łapy mi się plątały, kiedy zrobiłam kilka kroków.
- Hej, już idziesz?- Twister podbiegł do mnie i złapał za łapę.
- A nie wolno mi?
- Jak chcesz. Chciałem po prostu... Ech...- westchnął basior, ale nie ruszył się z miejsca.
- Hm? Co chciałeś?- zapytałam ciepło.
< Twist? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz