środa, 21 grudnia 2016

Od Anadil do Twistera

Patrzyłam, jak Twister odchodzi, a kiedy zniknął mi z oczu, usiadłam na środku ścieżki i westchnęłam. I co teraz miałam zrobić? Iść, i być może zabłądzić, albo zostać oszukaną? A może sobie odpuścić i zaryzykować złą reputację w watasze?
Postanowiłam jednak sprawdzić, o co chodziło basiorowi. Ruszyłam do jaskini. Do rzekomego spotkania było jeszcze sporo czasu, więc na spokojnie zdążyłam się przygotować. Założyłam amulet i zaklęty kolczyk, z którego zaraz zmaterializował się Vex.
- Gdzie leziemy?- burknął ze złością.
- Gdzieś.- ucięłam krótko.
Smok zwinnie prześlizgnął się obok mnie i zamachał skrzydłami.
- Gdzie idziemy, no gdzieeee?!?!- ryknął mi do ucha.
- Zamknij ryj i zachowuj się. Idziemy... w gości.
Vexa chyba to uspokoiło, bo zmalał do naturalnej postaci i potulnie szedł za mną.
Okolica, po której szłam była coraz bardziej skalista. Zbliżałam się do celu. Dla bezpieczeństwa sprawiłam, że byłam niedotykalna. Wolałam się nie zabić. Obok mnie człapał smok.
- Wiesz, schowaj się lepiej.- poleciałam.
- Taką, jasne księżniczko, i co jeszcze? Zawsze ty masz fajnie, a ja?! Nie ruszę się stąd i kropka...
Nie zdążył dokończyć zdania, a już ściągnęłam go do kolczyka. Co za jełop...
Zauważyłam szkielet. Brr, był straszny. Nie było jednak żadnych wilków. Dziwne...
- Cześć! 
Wrzasnęłam na cały głos, ale nie ja tu byłam najbardziej przerażona. Twister, który po prostu chciał się przywitać, próbował złapać mnie za łapę, ale kiedy zorientował się, że nie może, bo jestem niedotykalna, cofnął się.
- Na Zeusa Gromowładnego...- wydyszał.
- Sorki - przeprosiłam. Czy ja się... rumienię...?- Taka moc.
- Acha... No cóż powitanie mi nie najlepiej wyszło...

<Twisterku? Po co lazłam taki kawał drogi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz