poniedziałek, 26 grudnia 2016

Od Twistera do Anadil

Nie wiedziałem czy mam być wdzięczny Percy'emu za tą jemiołę czy wręcz przeciwnie. Wczoraj jeszcze bardzo, bardzo długi czas spędziłem z Aną.  Ciągle nie mogłem się samemu sobie do tego przyznać, że zakochałem się w tej białej waderze. Nie za bardzo wiedziałem jak z nią teraz rozmawiać. Wyszedłem na skraj jaskini i zacząłem się bacznie rozglądać po czym pognałem jak szalony na plażę, po czym wskoczyłem do lodowatej wody w poszukiwaniu.... lodowych pereł. Po 5 minutach popatrzyłem w górę. ( znalazłem 5 pereł. To magiczne perły wytwarzane jesienią i zimą ) ale... i opanował mnie niepokój i ogromne szczęście. Przez wodę rozpoznałem Anadil! Wypłynąłem na powierzchnię po czym sie otrzepałem.
- Cz-cześć. - Wydudkałem. Było zimno. Sierść potrafi przemrozić kość.
- No, cześć. - Mruknęła Ana przyglądając mi się z błyskiem w oczach.
- No.. widzisz... nie wiem czy Ci przypadną do gustu ale.... - znowu się jąkałem ale wyciągnąłem perły i włożyłem do łapy Any. Wadera otworzyła łapę i uśmiechnęła się lekko.
- Piękne. - powiedziała
- Nie takie piękne jak ty. - Szepnąłem jej do ucha przechodząc koło niej. Wadera przez chwilę stanęła jak wryta po czym oblała się rumieńcem. Wadera usmiechnęła się do mnie i zaczęliśmy iść w milczeniu przez plażę. Zacząłem zastanawiać się jak rozkręcić atmosferę ale wyprzedziła mnie Ana która po lekkim szturchnięciu mnie łapą pobiegła parę metrów dalej i zatrzymała się.
- Spróbuj mnie złapać jeśli potrafisz! - uśmiechnąłem się łobuziarsko.
- Spróbuj być nie złapana! - Po tych słowach pognałem za nią przez plażę. Powietrze przenikało przez moją sierść niczym przez sitko. fale moczyły już mokry piasek na którym odbijały się łapy Anadil, jak i moje. Po chwili nie wytrzymałem i dogoniłem waderę i sam nie wiem jak  to się stało ale przewróciliśmy się w dość dziwny sposób tak, że stałem nad leżącą na plecach i śmiejącą się waderą.
- Ta jemioła coś zmieniła. - Powiedziałem i odgarnąłem przednią łapą grzywkę z oczu Anadil która patrzyła mi głęboko w oczy. To było takie uczucie jakby przenikała moją duszę. Wiedziałem, że to nie jest typ wadery która ma żywioł miłości, jest córką Afrodyty i tańczy wokół kwiatka ale przecież co zimne na zewnątrz to gorące w środku. Przyznaje się. Odpłynąłem. Oczy Any były jakby gwiazdozbiorem z całej galaktyki i sam nie wiem jak, ale nasze nosy się spotkały

< Anadil? Jeśli nie masz weny przeczytaj to jeszcze raz.>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz