niedziela, 25 grudnia 2016

Od Anadil do Twistera

Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Jemioła!?! O rany! Że... Ja i Twister...?
W sumie bardzo go polubiłam. No dobra, bardziej niż bardzo. Ewidentnie coś do niego czułam.
- No weźcie! Twiiisteeer!- chichotał Percy.
Spojrzałam kątem oka na basiora. On w tym samym czasie spojrzał na mnie. Ponownie odwróciłam wzrok i on zrobił to samo, co wywołało kolejną salwę śmiechu Percy'ego. Prowokacyjnie zamachał nam nad głowami jemiołą.
W końcu odwróciłam głowę i... zetknęłam się z Twisterem nosami.
Byłam lekko oszołomiona, ale się uśmiechnęłam. Wilk liznął mnie, a ja oblałam się rumieńcem. Percy rzucił w nas jemiołą i pobiegł, zanosząc się śmiechem. O dziwo, wcale mi to nie przeszkadzało. Rachel zabrała nasze rzeźby i oddaliła się za Percym. Zostaliśmy sam na sam. Widziałam wszystko jak przez mgłę, jakby to wszystko było pięknym snem, z którego zaraz się obudzę. Nierealny pragnieniem, bo przecież kto by polubił, a co dopiero pokochał taką jak... Jak ja.
Z transu wybudził mnie on. Podszedł, jak gdyby nigdy nic, i usiadł sobie obok. Westchnęłam. Zaraz się obudzę...
Nie. Nie chciałam tego. Chciałam śnić.
Siedziałam tak, patrząc na zachodzące słońce, a potem na migoczące gwiazdy.
A on był ze mną.

< Twist? Robi się ciekawie ^_^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz